Apart, Kruk i Yes są niekwestionowanymi liderami w branży jubilerskiej. Ale do sklepów Red Rubin i Minty Dot weszły nowe pieniądze.
A w branży jubilerskiej dużo zależy od pieniędzy. Koszty rozwoju biznesu są tu zdecydowanie wyższe niż w produktach tańszych. Składa się na to nie tylko cena mebli, ekspozycji towarów, ale i odpowiedniego wyszkolenia personelu w sklepach. Ale Jakub Lasocki, Prezes i udziałowiec Red Rubin i Minty Dots oraz Fundusz Concordia21, który kupił większościowy pakiet udziałów, mogą się cieszyć. Branża ma się dobrze.
Czy Red Rubin i Minty Dot mają szansę zmienić konfigurację w branży?
Komentarz eksperta: Tomasz Piotrowski, Strateg marketingowy, Partner w firmie Grasp Group
Red Rubin i Minty Dot to przykład firm jubilerskich nowej fali, bazujących na trendzie powrotu do dobrego, prawdziwego rzemiosła, a w zasadzie rękodzielnictwa i autorskich projektów. To zindywidualizowana biżuteria, która integruje się ze stylem życia.
Silną stroną tych firm jest klarowne pozycjonowanie: Red Rubin to wyższa półka cenowa - stawia na szlachetne kamienie, indywidualnie dopasowany projekt i specjalne okazje. Natomiast Minty Dot chce stać się elementem life-stylu nowoczesnej kobiety. To biżuteria na codzienne okazje, biżuteria na poprawę nastroju, nieodzowny element stylu dla kobiet modnych. Dzięki temu, w przypadku tych marek całość projektowanego Customer Experience może być precyzyjnie dopasowana do konceptu marki i grupy docelowej. Marki Red Rubin i Minty Dot walczą obecnie o znacznie węższe, bardziej sprofilowane grupy docelowe niż masowe w swoim zasięgu Apart, Kruk czy Yes. Widać to już na pierwszy rzut oka w designie salonów obu tych marek, asortymencie czy podejściu do obsługi klienta.